wtorek, 2 sierpnia 2016

"Pierwsza przychodzi miłość" Emily Giffin

"(...) jest jedna stała rzecz, na którą zawsze można liczyć: miłość. To ona jest najważniejsza i zostaje z nami na zawsze."
Sam tytuł nasuwa skojarzenie miłości, jaka może połączyć kobietę i mężczyznę. Miłości namiętnej, oddanej, troskliwej. Kiedy jednak czytamy opis nie mamy jednoznacznego poglądu, o czym może być ta książka, o jakim konkretnie rodzaju miłości. Czy faktycznie to miłość między partnerami, czy może między rodzeństwem, a może chodzi o coś zupełnie innego. Ja już wiem, gdyż właśnie skończyłam czytać tę fascynującą książkę.

Wiemy, że Josie i Meredith to siostry, dla których zmarły brat był ideałem. Ich życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż początkowo planowały. Tragiczne wydarzenie sprzed wielu, wielu lat naznaczyło ich drogi. Same są też kompletnie różnymi kobietami. Josie to otwarta na świat i ludzi singielka lubiąca się bawić, ciesząca się każdą chwilą, jednak uparcie dążąca do celu. Meredith jest bardzo stonowana, można by rzec zgorzkniała, mająca wszystko pod kontrolą, sprawiająca pozory idealnej żony, matki i kobiety, jednak wewnętrznie bardzo nieszczęśliwa. Siostry od najmłodszych lat bardzo ze sobą rywalizowały, mają do siebie żal, ich relacje są dość trudne, ciągle się kłócą, gdzie tak na prawdę bardzo za sobą tęsknią. 

Josie w dzień wypadku i śmierci brata szalała na imprezie, piła aż do utraty świadomości. Później czuje, że miało to związek z ową tragedią, jaka dotknęła jej całą rodzinę. Wypiera jednak tą myśl z podświadomości i stara się żyć dalej. Otwiera się tylko przed jedną osobą - swoim najlepszym przyjacielem Gabe'm. W wieku 37 lat Josie nadal jest sama, niepogodzona z tamtymi wydarzeniami. Ma jednak cel.

Meredith po śmierci brata nadal prowadzi swoje życie, wyjeżdża z Atlanty, poznaje miłość, spełnia swoje marzenia o grze aktorskiej. Jednak u niej także pojawiają się kłopoty. Ukochany z nią zrywa, przechodzi depresję, rodzice, którzy mieli być dla niej opoką, rozwodzą się. Zwątpiwszy w siebie, swój pomysł na życie, możliwości aktorskie postanawia przejść do planu B i podjąć studia prawnicze. Przysięga sobie, że nie będzie problemem dla innych, stanie się solidną, odnoszącą sukcesy córką, która zaleczy wciąż otwarte rany swoich bliskich. Wychodzi za mąż, za najlepszego przyjaciela zmarłego brata, pomimo iż nie jest w nim zakochana, ale wszyscy uważają, że tak powinno być, że Daniel (zmarły brat) tego właśnie by chciał. 

Czy pomimo tylu lat życia w nieszczerości, pozornym szczęściu uda się Josie i Meredith? Tego musicie dowiedzieć się sami czytając książkę Emily Giffin.

"Pierwsza przychodzi miłość" to wciągająca powieść o relacjach rodzinnych w obliczu wielkiej tragedii, utraconych nadziei i szans na szczęście. To studium rodzinnych relacji, więzi między rodzeństwem. Książkę, pomimo imponującej ilości stron, czyta się bardzo szybko. Bohaterki wzbudzają wiele emocji, tak skrajnie różnych jak one same. Josie polubiłam od samego początku i bardzo jej kibicowałam. Meredith wzbudzała moją niechęć, jednak było mi jej żal. Co fajne, autorka nie skupia się wyłącznie na relacji między siostrami. Ta książka to coś więcej.



Żałuję, że nie miałam wcześniej styczności z twórczością tej autorki, ale wiem że muszę te zaległości koniecznie nadrobić, gdyż stwierdzenie "Nikt nie rozumie Cię lepiej niż Emily Giffin" zobowiązuje.



Moja ocena: 8,5/10

1 komentarz:

  1. Akurat tej książki nie czytałam, ale znam kilka tytułów autorki i byłam zadowolona z wrażeń :) Bodajże 2 nieruszone egzemplarze posiadam :) Tylko czasu na wszystkie cudne książki brak...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Drogi Czytelniku.
Dziękuję, że tutaj jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz to dla mnie wielka radość i satysfakcja, dlatego nie pozostanie on nie zauważony :) Jeśli w jakiś sposób poczułeś się zainteresowany tym, co piszę, zachęcam również do zaobserwowania bloga.
Miłego zaczytania ;)