wtorek, 20 września 2016

"Barwa ciszy" Rosamund Lupton


"Barwa ciszy"- piękny, a zarazem przerażający tytuł i taka sama okładka. Książkę dostałam w swoje ręce przypadkiem, zupełnie nie znając wcześniejszej twórczości autorki, czy recenzji innych czytelników. Podeszłam do niej bez jakichkolwiek oczekiwań. Co dostałam w zamian? Coś bardzo, bardzo dobrego. Książkę, która wzrusza, wzbudza empatię, zaskakuje swoją mądrością, pięknem, delikatnością uczuć, ale surowością tego co wokół, oraz siłą i determinacją, ale przede wszystkim nadzieją i wiarą. Jestem zachwycona.

Yasmin wraz z dziesięcioletnią córką Ruby wyrusza w podróż, aby spotkać się z mężem Mattem. Matt jest dokumentalistą, filmuje przyrodę surowej Alaski. Z lotniska Yasmin i Ruby zostają odebrane przez policję. Wkrótce dowiadują się, że wioska, w której przebywał Matt doszczętnie spłonęła, nikt nie ocalał, a na miejscu policjanci znaleźli jego obrączkę i telefon, to jednoznaczne dowody, że wśród ofiar był również brytyjski dokumentalista. Kobieta nie wierzy w wersję policji i uparcie twierdzi, że mąż żyje, bo przecież w momencie pożaru do niej dzwonił. Kiedy policja zaprzestaje poszukiwań Matta, Yosmin postanawia sama go odnaleźć. Wyrusza na północ mroźnej Alaski, podczas nocy polarnej, wiedziona wiarą i nadzieją, że jej ukochany nadal żyje. Pomaga jej w tym kierowca ciężarówki, jednak później Yasmin zostanie zdana tylko i wyłącznie na siebie, swoją intuicję i determinację. Kobieta zabiera ze sobą Ruby, bo tylko przy niej córka będzie bezpieczna. Dodajmy, że ta dziesięcioletnia dziewczynka jest głucha. Droga przez surową Alaskę będzie testem nie tylko siły i charakteru, ale i wytrzymałości organizmu. Podróż sama w sobie jest trudna, w temperaturze minus czterdziestu pięciu stopni, podczas burzy śnieżnej, a dodać jeszcze musimy cysternę, która ich śledzi oraz tajemnicze maile ze zdjęciami zabitych zwierząt i ciągiem cyfr. Czy Yasmin i Ruby dotrą do Matta? Czy on rzeczywiście żyje? Co kryje się pod tajemniczymi mailami? Kto i po co ich śledzi? Pytań jest dużo, a odpowiedzi dostarczy Wam książka "Barwa ciszy".


Przemyśleń na temat książki mam dużo, niektóre mnie zaskoczyły swoją prostotą, a inne zmusiły do chwili oddechu i zastanowienia nad sensem człowieczeństwa i świata. 

Zacznijmy od pomysłu na książkę. Pomysł, jak i samo wykonanie zasługują na wielkie brawa, czegoś takiego nie czytałam, sam opis jest tylko wstępem do fenomenalnej całości. Zdaję sobie sprawę z tego, że motyw drogi może się dłużyć, jednak jest on konieczny, bowiem to nie tylko droga do zaginionego męża, ale droga do swojego wnętrza i własnego dziecka. Yasmin gdzieś w swoim życiu się zagubiła, a to pociągnęło za sobą relacje małżeńskie i relacje z jej córką. Głuchota Ruby stała się nie tyle problemem, co niezrozumieniem, nadmiernym skupieniem się na samym fakcie niepełnosprawności, a nie samej Ruby. Droga przez pustkowia Alaski umożliwia wejście Yasmin w swoje wnętrze, to swoiste oglądanie swojej duszy i serca. 

Druga sprawa to ta mała niepełnosprawna dziewczynka, z wielkim sercem, empatią, intuicją, nad wyraz mądra, delikatna, ale o niezłomnym charakterze. Jej spojrzenie na świat, na niektóre banalne dla innych sprawy rozczulają, ale mają moc. Możemy zobaczyć świat jej oczami, usłyszeć ciałem i powiedzieć sercem. Spojrzeć na niepełnosprawność z jej perspektywy.
"Głuchota to coś, czego nie da się zmienić. Mama tego nie rozumie, ale nie wiem, czy nawet tego bym chciała. To mój świat Ruby - cichy świat, na który patrzę, którego dotykami i który czasem smakuję, ale którego nie słyszę. Tata mówi, że cisza jest piękna. Więc może mój świat jest przyjemniejszy niż świat innych ludzi. I może pojawienie się w moim cichym świecie dźwięków, których nie słyszę, popsułoby wszystko."


Wątek kryminalny, który może nie zmroził mi krwi w żyłach, ale przyprawił o dreszcz emocji, z czasem nabiera rozpędu, zaskakuje, a w pewnych momentach nagle zmienia bieg. Prowadzi to do tego, że czytelnik czyta z zapartym tchem, zaciskając nerwowo ręce lub obgryzając paznokcie ze zdenerwowania. Ja osobiście tak miałam. Brakuje mi tylko kilku zdań na końcu, jednak to tylko takie małe ale. 

Na zakończenie, to co najpiękniejsze - dzikość Alaski. Możemy ją wręcz zobaczyć i poczuć nie tylko dzięki licznym opisom, ale także dzięki odczuciom, jakie ona wywołuje w bohaterach, to jak ich jednocześnie zachwyca i przeraża. 
"Gorsza od niebezpieczeństw drogi, chłodu i izolacji była nieobecność barw; tylko śnieg w blasku reflektorów, a potem jedynie ciemność."
Rosamund Lupton dodała jeszcze dużo ciekawostek o kulturze Inuitów (mnie osobiście bardzo zachwyciła historia o kruku), wiadomości z zakresu zoologi, astrofizyki, czy współcześnie ważnym temacie - ochrony środowiska. To wszystko zgrabnie wplecione w fabułę, nie przytłacza i zupełnie nie przeszkadza w czytaniu, a jedynie dodaje całości oryginalności i edukacyjnej wartości.

Czy polecam? Z całą pewnością, choć spotkałam się ze stwierdzeniem, że jest to najsłabsza z książek tej brytyjskiej pisarki. Z przyjemnością się o tym przekonam, jeśli tylko dostanę poprzednie książki Pani Lupton w swoje ręce. Niemniej jednak "Barwę ciszy" czyta się nader szybko, wciąga od samego początku i nie puszcza dopóki nie dobrniemy do ostatniej strony.



Moja ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Bardzo zainteresowałaś mnie tą książką i chętnie ją przeczytam :)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale opisałaś tę książkę. Naprawdę w punkt. Przeczytałam ją i byłam zachwycona. Twoja recenzja również zachwyca :-)
    Uwielbiam styl Rosamund Lupton.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Drogi Czytelniku.
Dziękuję, że tutaj jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz to dla mnie wielka radość i satysfakcja, dlatego nie pozostanie on nie zauważony :) Jeśli w jakiś sposób poczułeś się zainteresowany tym, co piszę, zachęcam również do zaobserwowania bloga.
Miłego zaczytania ;)