wtorek, 30 sierpnia 2016

"Życie ma smak pomarańczy" Judith Fertig

"Nieczęsto zdarzały mi się problemy z poczuciem smaku. To właśnie poprzez smak ludzie tacy jak ja rozumieją świat. Istnieje smak, który określa każdego z nas. Smak, który jawił nam się jako prawdziwy, stanowiący odpowiedź na pytania, z których istnienia dotąd nie zdawaliśmy dobie sprawy."

Po dłuższej chwili nieobecności wracam z recenzją książki, która pobudza apetyt. Bo czy powieść napisana przez "ikonę świata kulinarnego" - autorkę książek kulinarnych, może powodować coś innego niż szaleństwo receptorów smaku w naszych ustach? Czytając "Życie ma smak pomarańczy" czuć zamiłowanie do kuchni, a konkretniej co cukiernictwa, aczkolwiek nie jest to tylko i wyłącznie historia o tym, jak upiec bezowe makaroniki, czy co zrobić, aby ciasto biszkoptowe było puszyste. Owszem, bohaterka jest cukiernikiem otwierającym swoją tęczową cukiernię, jednak towarzyszy jej pewna historia. Jesteście ciekawi jaka? Zachęcam do zapoznania się z książką "Życie ma smak pomarańczy", a tymczasem zapraszam na recenzję.

Clarie, zwaną przez najbliższych Nelly, poznajemy w chwili, gdy razem z całym swoim bagażem, tym prawdziwym, namacalnym, zapakowanym w samochodzie, oraz tym wewnętrznym, życiowym, powraca do rodzinnego miasteczka. Tam realizuje swoje największe marzenie, otwiera cukiernię pełną nie tylko wspaniałych zapachów, pysznych babeczek, torcików i ciastek, tęczowych kolorów, ale przede wszystkim smaku. Smak dla Nelly jest darem, poprzez niego rozumie świat, ludzi ją otaczających. Niestety wydarzenia, które miały miejsce wcześniej, jej poczucie zawodu na kimś, kto miał być zawsze przy niej, doprowadziły do nie tyle utraty, ale problemów ze swoim darem. Stopniowo dzień po dniu, Nelly walczy o odzyskanie poczucia smaku, po drodze napotyka wiele osób, a każda ich historia to jakaś odnaleziona część tego, co gdzieś się zagubiło. A kiedy odzyska swój dar, to nie tyle odnajdzie siebie, swój smak, rozwiąże swoje dotychczasowe problemy, ale także pomoże pewnej młodej dziewczynie.

Zainteresowani? Muszę Was jeszcze zaskoczyć. Otóż, kiedy będziecie czytać "Życie ma smak pomarańczy" poznacie także historię pewnego pierścionka, które z biegiem lat pisało historię ludzi go posiadających. Poznacie dwie siostry, które rozdzieliła wielka tragedia, chłopca który stracił wszystko i została sam jak palec.

Judith Fertig łączy te dwie zgoła odmienne historie, aby stworzyć oryginalną całość. Język i styl autorki pachnie świeżością, książka jest pełen barwnych opisów, smaku i koloru. Aż miałoby się ochotę wejść do środka i poczuć to wszystko na własnej skórze. Książkę czyta się szybko, wciąga i intryguje od pierwszej strony. Bohaterowie są dobrze wykreowani, a wraz z nimi prym wiedzie ich historia. Bo przecież każdy człowiek niesie z sobą swoją własną indywidualną historię i smak (jak powiedziałaby Nelly).
"Pomarańczowy dzień, szczęśliwy dzień, zupełnie nowy dzień w tym tajemnym języku, który tylko my troje rozumieliśmy."
Jeśli szukacie czegoś oryginalnego, innego, ale nie gorszego, tylko niosącego świeżość do świata literatury, to jest to idealna propozycja dla Was. Nie będziecie tutaj potrzebować chusteczek, aby wycierać łzy, ale ślinkę, bowiem zapragniecie dokładki.


Moja ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Drogi Czytelniku.
Dziękuję, że tutaj jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz to dla mnie wielka radość i satysfakcja, dlatego nie pozostanie on nie zauważony :) Jeśli w jakiś sposób poczułeś się zainteresowany tym, co piszę, zachęcam również do zaobserwowania bloga.
Miłego zaczytania ;)