Szesnastoletnia Amber i osiemnastoletni John przeżyli dramat, żyli pod dachem z ojcem, który wyżywał się na nich, bił, gnębił, molestował, a nawet próbował gwałtu. Z tego powodu Amber miewa koszmary senne, nie znosi dotyku innych ludzi poza najbliższymi. Jednak znalazła na to lekarstwo, a może inaczej, samo weszło do niej przez okno, aby uleczyć jej demony. Tym lekarstwem jest Liam, sąsiad z naprzeciwka i najlepszy przyjaciel Johna. Co noc od ośmiu lat zakrada się do niej do łóżka, by uciszyć ból. Liam jest wtedy miły, troskliwy, czuły i opiekuńczy. W ciągu dnia to zupełne przeciwieństwo. To przystojniak numer jeden w szkole i podrywacz w jednym.
"Pomyślałam, że gdyby nie był palantem i nie zaliczał dziewczyn na wyścigi, pewnie mogłabym go polubić."W ciągu dnia Amber i Liam dokuczają sobie na potęgę, jednak Liam nigdy nie pozwoliłby skrzywdzić swojej sąsiadki. Po pewnej imprezie ich wzajemne relacje nabierają rozpędu i coś zaczyna się między nimi dziać. Będzie słodko, szybko i intensywnie. Ale w najmniej oczekiwanym momencie przeszłość zapuka do ich drzwi, będzie się działo.
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno", jak już wcześniej napisałam, jest pełen skrajności i takie też uczucia wywołuje. Bawi, a jednocześnie zasmuca, podnosi na duchu oraz wywołuje mdłości zbyt wielką ilością słodyczy. Jednak należy przyznać, że Kirsty Moseley miała całkiem ciekawy pomysł na fabułę. Owszem, może było to czasem zbyt nierealne, zbyt naciągane, ale czymś się wyróżniła. Język jest prosty, lekki i przyjemny, bo przecież to książka przeznaczona dla młodzieży. Kreacja bohaterów i ich świata według mnie jest bardzo dobrze przemyślana, choć to jak szybko rozwija się uczucie między Amber i Liamem zastanawia. Ale czy tak właśnie nie jest z wśród nastolatków? Nie wiem, ma pewno nie skreślałabym tej książki. Ja znalazłam w niej to co oczekuję od książek z gatunku NA, czyli ciekawej fabuły, humoru, tych pierwszych uniesień i szczęśliwego zakończenia.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz