sobota, 11 sierpnia 2018

"Śmierć w Château Bremont" M. L. Longworth

Choć ze względu na moją wrodzoną niecierpliwość nie do końca lubię serie, czy cykle wydawnicze, to jednak dałam się skusić dość intrygującemu opisowi pierwszej części cyklu z sędzią Antoine'em Verlaque'iem i profesor prawa Marine Bonnet. Bo przyznajcie sami, czy seria kryminalna osadzona we francuskiej Prowansji nie brzmi zachęcająco? Dla mnie z pewnością tak.

Powszechnie lubiany i szanowany szlachcic Étienne de Bremont wypada z okna rodzinnego zamku. Jego śmierć stała się wielkim zaskoczeniem nie tylko dla rodzinny, ale także dla mieszkańców Ax-en-Provence. Samobójstwo, morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Na te pytanie odpowiedzi ma udzielić sędzia główny Antoine Verlaque. Kiedy pierwsze rozpoznanie spawy nie daje zbyt wielu wskazówek, prosi on o pomoc Marine Bonnet przyjaciółkę rodzinny denata, która notabene jest jego dawną partnerką. Czy skrzętnie skrywane sekrety w walizce od Louisa Vuittona mają coś wspólnego ze śmiercią szlachcica?

"Śmierć w Château Bremont" to specyficzna powieść kryminalna, urokliwa, trochę schematyczna, w której akcja toczy się niespiesznie, czasem wręcz leniwie. Nie odczujemy tu wyraźnego napięcia, czy nagłych zwrotów akcji. Bardziej otrzymamy książkę, która idealnie współgra z miejscem, a co za tym idzie ze stylem życia południowej Francji. Jednak pomimo togo nie powinniśmy się tutaj nudzić, a to za sprawą mieszania wątków kryminalnych z obyczajowymi.

Śledztwo to swego rodzaju szkoła dedukcji, wnikliwej obserwacji i analizy życia szlachcica. To odkrywanie sekretów i tajemnic rodzinnych oraz relacji łączących jej członków. Wspólnie z sędzią i jego partnerką przekonamy się, że wiele rzeczy ma swoje podwójne dno, a niektóre postacie są kimś zupełnie innym, niż może się początkowo wydawać.
Muszę jednak przyznać, że zagadkowa zbrodnia i wnikliwe śledztwo prowadzące do jej rozwiązania pozostawiają pewien niedosyt. Przede wszystkim zabrakło mi tutaj napięcia, emocji, które nie dałyby mi zasnąć. Było ciekawie, choć początkowo trochę topornie.

Wątek kryminalny miesza się z życiem prywatnym sędziego i jego dawnej partnerki, ich dosyć burzliwą relacją, różnicą charakterów oraz wzajemnym przyciąganiem. Można by się przyczepić do tego, że często wątek główny jest jakby spychany na boczne tory, niemniej jednak należy pamiętać, że jest to seria, więc według mnie cała dość rozbudowana fabuła ukazująca życie głównych bohaterów ma swój sens. W końcu to Verlaque i Bonnet stanowią trzon całej serii.
Sędziego i profesor prawa więcej dzieli, niż łączy, a pomimo tego nie są w stanie o sobie zapomnieć. On bardziej przypomina snoba, któremu co prawda nie brakuje uroku, ale doskonale wie jak okręcić sobie innych wokół palca i tę umiejętność często wykorzystuje. Ona z kolei, jest bardzo otwarta, przyjazna, a przez to tak lubiana. Inteligentna i błyskotliwa. Duet nader intrygujący.

W książkę trzeba się „wgryźć”, przywyknąć do licznych opisów życia mieszkańców Ax-en-Provence, ich mentalności. Autorka przemyca też sporo informacji dotyczących architektury, krajobrazów Prowansji, czy  też smakowitych dań i wybornych win. Bez wątpienia jest francusko, pięknie i pysznie. 
Jak dla mnie wielkim błędem jest pozostawienie francuskich wtrąceń bez jakiegokolwiek tłumaczenia. Owszem nadaje to specyficznego francuskiego klimatu, ale dla laika może to być bardzo irytujące, kiedy tłumaczenia będzie się musiał domyślać. A tych francuskich zwrotów jest naprawdę dużo.

Czy polecam? Tak, choć nie jest to książka, którą pokocha każdy. Wszystko zależy od Was i Waszych czytelniczych preferencji. Ja nie żałuję, bo pomimo tych drobnych niedociągnięć miło spędziłam z nią czas, a to moim zdaniem najważniejsze. Swoją drogą jestem ciekawa jak odbiorę drugi tom, który według wielu czytelników jest lepszy od poprzedniczki. Z całą pewnością dam Wam znać jak było.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania niniejszej książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa oraz Business & Culture.

Tytuł: Śmierć w Château Bremont
Autor: M. L. Longworth
Seria: Verlaque i Bonnet na tropie
Tłumaczenie: Anna Krochmal
Data wydania: 7 marca 2018
Ilość stron: 318
Kategoria: thriller, sensacja, kryminał
Wydawnictwo:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Drogi Czytelniku.
Dziękuję, że tutaj jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz to dla mnie wielka radość i satysfakcja, dlatego nie pozostanie on nie zauważony :) Jeśli w jakiś sposób poczułeś się zainteresowany tym, co piszę, zachęcam również do zaobserwowania bloga.
Miłego zaczytania ;)