"Uwikłani. Na zawsze" to już trzecie spotkanie z piękną Alayną i przystojnym Hudsonem. Para przeszła już w swoim krótkim, acz burzliwym związku wiele, ale to co możemy przeczytać w trzecim tomie, bije wszystko na głowę. Przypuszczałam, że "Na zawsze" będzie świetnym zwieńczeniem historii, ale to co dostałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
" Akurat to, co mi powiedziałeś, nigdy nie było problemem. Tylko to, czego mi nie powiedziałeś."
Alayna i Hudson uczą się szczerości, jednak to wcale nie jest takie łatwe. Tajemnica z nie tak dawnej przeszłości determinuje ich teraźniejszość i przyszłość. Czy ich związek przetrwa taką próbę?
Bohaterowie to bez wątpienia najlepsza zaleta całej trylogii. Są charakterni, nie stoją w miejscu, ewoluują. Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów byłam chwilami zdenerwowana postępowaniem Alayny, nie zawsze ją potrafiłam zrozumieć. Wiedziałam, że ma silny charakter, ale nie sądziłam, że aż tak. W trzeciej odsłonie pokazała swą niezłomność, siłę, wiarę i zaangażowanie w związek z Hudsonem. I kiedy już wszystko wiem, mniej więcej rozumiem, to jestem pewna, że to Alayna wiedzie prym w całej historii. Z kolei Hudson został tak wykreowany, że nawet kiedy powinnam być na niego wściekła, to jednak nie byłam w stanie. Czarował mnie.
Kolejną zaletą jest fabuła. Laurelin Paige z kolejnym tomem rozkręcała się coraz bardziej. Powiedzmy sobie szczerze jaką trzeba mieć wyobraźnię, wizję i wyczucie, aby nie zdradzając największej tajemnicy utrzymać zainteresowanie czytelnika tak, aby nie miał on ochoty odłożyć książki dopóki nie dobrnie do ostatniej strony. Ze mną tak było, pochłonęłam tę książkę w dwa dni (niestety musiałam trochę się przespać i iść do pracy). Czytałam ją z wielkim skupieniem i zaangażowaniem. Napięcie i chęć dowiedzenia się prawdy nie dawało mi spokoju, prawie tak samo jak głównej bohaterce. A kiedy już wszystko się wydało byłam wstrząśnięta, zła na Hudsona, ale też było mi go żal, współczułam Alaynie. Ogrom informacji i uczuć zwalił mnie z nóg.
"Zanim pojawił się Hudson, seks był dla mnie tylko zabawą, niczym więcej. A czasem nawet początkiem niezdrowej obsesji. Jednak moje uzależnienia nigdy nie dotyczyły cielesności. W przypadku Hudsona też nie do końca chodziło o seks. Bardziej o nieustanną potrzebę bycia jak najbliżej niego. A ponieważ to był Hudson, który porozumiewał się za pomocą swojego ciała, bycie blisko niego oznaczało także bycie nagą. Nigdy przedtem nikogo do siebie nie dopuścił. Może w przeszłości seks stanowił dla niego tylko rozrywkę. W naszym przypadku to była forma komunikacji. Co mogło w pewnym stopniu być przyczyną tego, że zwykłe rozmowy wciąż nie bardzo nam się kleiły."Całość została idealnie przemyślana. Z każdą kolejną stroną dowiadujemy się czegoś więcej, dzięki czemu możemy lepiej zrozumieć bohaterów i świat w którym się funkcjonują. Jednakowoż autorka nadal wszystkiego nie odkrywa. Pomimo, iż poznałam już prawdę i wszystko kończy się szczęśliwie, to nadal mam w głowie pytania, na które nie do końca znalazłam odpowiedzi. To sprawia, że z niecierpliwością czekam na książkę o Hudsonie, bo to on jest dla mnie zagadką i oczekuję od niego wyjaśnień i odpowiedzi. Czy je otrzymam? Nie wiem. Mam nadzieję. Już odliczam dni do chwili, kiedy się o tym przekonam.
Polecam.
Znacie już moją opinię o serii "Uwikłani", a jakie były Wasze odczucia. Zapraszam do komentowania i życzę zaczytanego weekendu.
Jestem ogromnie ciekawa tej serii, ale niestety na razie nie mam na nią pieniędzy i czasu...
OdpowiedzUsuńZnam ten ból ;) Pozdrawiam
UsuńPo te książki kiedyś sięgnę, odnotowane na liście, na razie inne wpychają się przed nie. ;)
OdpowiedzUsuń