czwartek, 28 marca 2019

"Inkub" Artur Urbanowicz (Recenzja przedpremierowa)


"Emocje uzależniają. Właśnie one stanowią klucz i odpowiedź na pierwsze pytanie Moniki: dlaczego tak lubisz się bać?"
"Inkub" to najnowsza powieść Artura Urbanowicza, laureata Nagrody Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego. To także moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Zaciekawiona opisem z niewielkim przerażeniem patrzyłam na gabaryty powieści. Jak się szybko okazało zupełnie bezpodstawnie, bo 'nie taki diabeł straszny, jak go malują'. Artur Urbanowicz pokazał wielką klasę, a tym samym uświadczył mnie w przekonaniu, że nasi rodzimi pisarze potrafią pisać wciągające, trzymające w napięciu powieści, gdzie strach i poczucie grozy jest dodatkowym bohaterem. Przygotujcie się na recenzję pełną achów i ochów, bowiem już teraz wiem, że to będzie mój hit 2019 roku.

Dwie epoki.
Dwie historie.
Jedna wioska.
Jedna czarownica.
Jedna klątwa.

Wyobraź sobie, że możesz wszystko. Nawet oszukać śmierć.

Nad Suwalszczyzną za kilka dni pojawi się zorza polarna. W Jodoziorach, małej wiosce na prowincji, zostają znalezione spopielałe zwłoki małżeństwa. Wśród lokalnej społeczności miejsce to owiane jest złą sławą, słynie ze szczególnego nasilenia przemocy, chorób, zaginięć i samobójstw. Mówi się też o zjawiskach nadprzyrodzonych – niezidentyfikowanym zielonym świetle, odgłosach niewiadomego pochodzenia, a także o nawiedzonym domu. Miejscowi wierzą, że to on rozsyła wokół negatywną energię, która wydobywa z ludzi najgorsze instynkty.
Tajemnicami wioski żywo interesuje się młody dzielnicowy, który wkrótce popełnia samobójstwo. Sprawę jego śmierci bada Vytautas Česnauskis, policjant na wpół litewskiego pochodzenia z komendy miejskiej w Suwałkach. Odkrywa, że mroczna historia Jodozior ma swoje korzenie w latach siedemdziesiątych. Wtedy miała tam mieszkać kobieta, która parała się czarami…
Akcja powieści toczy się dwutorowo, czyli tak jak lubię. Najważniejsze jednak jest to, że żadna z osi czasowych nie wybija się ponad tą drugą, a raczej idealnie ze sobą współgra. Z wielkim zaciekawieniem pochłaniałam kartki "Inkuba" wyczekując momentu, w którym uzyskam całościowy obraz tajemniczej i budzącej lęk wioski, w której wieczorami widać dziwne zielone błyski, ludzie dosłownie zamieniają się w popiół, a lata temu w jednym z domów ponoć mieszkała czarownica. 

"Jeżeli za definicję czarów uznać oddziaływanie na innych za pomocą określonych słów-zaklęć, czarownikiem może zostać każdy z nas. Każdy potrafi wypowiadać słowa, które zadają ból."
Bez wątpienia przypadła mi do gustu atmosfera wytworzona przez autora. Poprzez wiele tajemniczych wydarzeń, sporą ilość niedopowiedzeń Jodoziory faktycznie zaczynają przerażać. Duszny, mroczny, złowieszczy wręcz demoniczny klimat położonej na odludziu wioski pochłania czytelnika bez reszty. Nad wsią roztacza się dziwna energia, nie wiadomo tylko co stanowi jej źródło i czy da się ją pokonać zanim będzie za późno? A może wszystkie wydarzenia jednak da się jakoś racjonalnie wytłumaczyć? W końcu pod wioską znajdują się rudy metali, które według uczonych mogą powodować nadpobudliwość, agresję i wzmożoną przemoc. 
Dzięki zamieszczonej mapie Jodozior mogłam jeszcze bardziej wczuć się w topografię regionu. Dodatkowo była też ona pomocna w trakcie czytania, szczególnie na początku lektury. Takie miejsca, jak Jodoziory, ze swoimi tajemnicami, zabobonami, klątwami doskonale działają na wyobraźnię, aż człowiekowi jeżą się włosy na głowie. Dodatkowego smaczku dodają słowa autora zamieszczone w posłowiu. Ponoć taka wioska istnieje naprawdę, a wiele historii dziejących się na kartach powieści miało swoje odpowiedniki w rzeczywistości. 

Choć w powieści liczącej ponad 700 stron można spotkać wielu bohaterów, to jednak w żaden sposób one nie przytłaczają czytelnika. Każda postać ma swoją rolę do odegrania, każda też wywołuje wiele emocji. Jest tu między innymi tajemnicza Pani Oś, która pojawia się zawsze tam, gdzie ma miejsce coś dziwnego, bezgranicznie zakochany mąż, który bezradnie patrzy na pogrążoną w szaleństwie ukochaną, tajemnicza Sylwia z jeszcze dziwniejszym ojcem, pracowity i bardzo uczynny, samotnie wychowujący trójkę dzieci mężczyzna, mała dziewczynka i jej agresywny brat i wreszcie jest on, główny bohater, policjant Vytautas Česnauskis. Zawodowo zdeterminowany, uparty, a przede wszystkim oddany bez reszty prowadzonemu śledztwu. Prywatnie nieśmiały, niewierzący w siebie, skrycie marzy o miłości, rodzinie. Polubiłam go, zwłaszcza w tym zawodowym wydaniu. Warto podkreślić, że niektórzy bohaterowie łączą obie perspektywy czasowe i to oni stanowią kluczowy element dający odpowiedzi na najważniejsze pytania.
"Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu jako błogosławieństwo. Niektórzy zaś jako lekcja."
"Inkub" to powieść idealna, wielowątkowa, trzymająca w napięciu, pełna niedopowiedzeń i nagłych zwrotów akcji. Wspaniałe połączenie horroru z kryminałem, bowiem Artur Urbanowicz przedstawia tutaj także dogłębną wiwisekcję prowadzonego śledztwa. Często stajemy się świadkami wewnętrznych rozważań głównego bohatera prowadzących do logicznego uporządkowania zabranych informacji. Możemy wraz z nim dochodzić do pewnych konkluzji, stawiać hipotezy. Ale tego, co otrzymamy w kulminacyjnym momencie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Finalne rozstrzygnięcia choć dają odpowiedzi na podstawowe pytania, rozwiązują tajemniczą i mroczną zagadkę nawiedzonej wioski, to jednak pozostawiają czytelnika w wielkim szoku. Dlaczego? Bo autor zagrał nam na nosie, zadrwił sobie z nas, a prolog jest tego najlepszym dowodem. Dzięki tym pięciu stronom "Inkub" zyskuje zupełnie inne światło. Prolog stanowi jej idealne dopełnienie, zmusza do jeszcze głębszej analizy treści, a nawet do ponownego zagłębienia się w powieść. Sam autor namawia nas do przeczytania książki raz jeszcze, ale tym razem z uwzględnieniem jego wytycznych. Przyznam się Wam szczerze, że kiedy już przeczytałam ostatnie zdanie, miałam mieszane uczucia. Byłam zła na autora, a zarazem ogromnie mu wdzięczna. Ryzykowne posunięcie, ale jak widać na moim przykładzie opłaciło się. Dzięki temu tak łatwo o niej nie zapomnę, a nawet istnieje duże prawdopodobieństwo, że przeczytam ją po raz kolejny.

"Choćby wszystko ładnie zazębiało się w jedną spójną całość, trafi ją szlag, jeżeli na końcu wyjdzie, że opierano się na błędnych założeniach. Duży błąd na końcu najczęściej wynika z małego błędu na początku."
Artur Urbanowicz na swoim fanpage na facebooku ma dla swoich czytelników dodatkowy prezent w postaci "suplementu dla dociekliwych", gdzie wyjaśnia kilka tajemnic dotyczących fabuły "Inkuba". Jednak jest to tekst zawierający spoilery, więc jeśli jeszcze nie czytaliście najnowszej książki autora, nie powinniście tego czytać. To tak gwoli ścisłości. 


Za egzemplarz recenzencki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper.

Tytuł: Inkub
Autor: Artur Urbanowicz
Data wydania: 3 kwietnia 2019
Ilość stron: 726
Kategoria: horror
Wydawnictwo:
A Wy lubicie się bać?

8 komentarzy:

  1. Czytałam już parę recenzji tej książki i wyczekuję jej premiery.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobała mi się ta książka. Kolejny super świat stworzony przez autora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam poprzednich książek autora, ale z pewnością to nadrobię :)

      Usuń
  3. Czytałam już kilka opinii i z każdą kolejną czuję się bardzo zachęcona :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie zapoznam się z książką :D Zapraszam również do przyłączenia się do akcji na moim blogu "Help the Book". Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Drogi Czytelniku.
Dziękuję, że tutaj jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz to dla mnie wielka radość i satysfakcja, dlatego nie pozostanie on nie zauważony :) Jeśli w jakiś sposób poczułeś się zainteresowany tym, co piszę, zachęcam również do zaobserwowania bloga.
Miłego zaczytania ;)