środa, 31 maja 2017

"Uratuj mnie" Anna Bellon (Book Tour)


"Gdy w twoim życiu pojawia się ten właściwy chłopak, problemy nie odchodzą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przeszłość wciąż jest twoją przeszłością i tak już pozostanie. Byłam zepsuta i nikt nie mógł tego zmienić."
Książek z gatunku NA, czy YA na rynku wydawniczym jest bardzo dużo, jedne wydają się być lepsze od poprzednich, niemniej jednak wszystkie skupiają się na dość schematycznym motywie dziewczyny po przejściach i chłopaka z trudną przeszłością. Nie inaczej jest w przypadku debiutanckiej książki młodziutkiej Anny Bellon, którą miałam okazję przeczytać dzięki organizatorce Book Touru - Zaczytanej Wiedźmie

"Uratuj mnie" pomimo, że nie jest wolne od schematów i ma swoje wady, czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Trudne tematy poruszane w książce wcale nie wydają się przytłaczać, bardziej zmuszają do zastanowienia, zadumy. Szczególnie jeśli chodzi o sytuację życiową Kylera, która bez wątpienia do najszczęśliwszych nie należy. Wieczne przeprowadzki, toksyczny ojciec, który nie cofnie się przed niczym, to tylko nieliczne problemy z jakimi Kyler spotyka się na co dzień. Był czas, kiedy jego sytuacja go przerosła, jednak podniósł się, choć nadal wewnętrznie poraniony, to jednak silniejszy. Chłopak już od pierwszego poznania wzbudza sympatię czytelnika, pomimo młodego wieku jest bardzo rozsądny, a przy tym zabawny i bardzo spostrzegawczy. Nie sposób go nie polubić. Z kolei Maia, dawniej wesoła, przebojowa nastolatka teraz stara się po prostu przetrwać po śmierci swojego ukochanego, starszego brata, który był również jej najlepszym przyjacielem i jak nikt ją rozumiał. Śmierć i towarzyszący jej ból wywierają piętno na codzienności młodziutkiej dziewczyny, która jedyne co potrafi to oddzielić się od otaczającej rzeczywistości jak największym murem. Po trzech latach od  tragicznego wypadku, znajomi ze szkoły nie rozumiejąc co dzieje się w jej głowie po prostu zaczęli traktować ją jak dziwadło. Muzyka, którą Mia kocha i kochał jej zmarły brat, daje jej tak niezbędną odrobinę oddechu, ale czy to wystarczy?
"Każdy jest dziwny na swój sposób. Jeśli jej dziwność polega na byciu sobą, to chyba znam kilka osób, które powinny się od niej czegoś nauczyć, bo bycie kimś kim chce być, wymaga odwagi."
Drogi tej dwójki schodzą się ze sobą w dość oczekiwany sposób. On w nowej szkole, nie znając nikogo przypadkiem słyszy piękny śpiew dziewczyny. Dalsze ich losy to stopniowe burzenie, cegiełka po cegiełce, muru jakim otoczyła się Maia. Może to wydawać się bardzo trywialne, ale mam wrażenie, że czasem słowa kogoś z zewnątrz, kogoś kto zupełnie nie zna naszej sytuacji, mogą dać nam najwięcej do myślenia i stanowić zapłon do zmian. Bardzo podobało mi się również to, że ich relacja jest dwukierunkowa, tzn, oboje są dla siebie swoistym lekarzem dusz, wzajemnie leczą swoje rany, wspierają się w każdy możliwy sposób, ale nie wyręczają. Ich relacja z rozdziału na rozdział staje się coraz głębsza, a przez to bardzo realna. Mia i Kyler ewoluują nie tylko jako para, ale przede wszystkim jako jednostki. Dojrzewają do pewnych decyzji, zmian, a wszystko po to by pogodzić się z tym, co ich spotkało.
"Wtedy dotarło do mnie, że gdy życie daje nam drugą szansę, nie możemy jeszcze raz przeżyć przeszłości i naprawić swoich błędów. Możemy za to przeżyć resztę życia tak, jak tego chcemy. Tak, by już niczego nie żałować."
"Uratuj mnie" to również opowieść o sile przyjaźni, o tym jak ogromną rolę odgrywa ona w życiu młodych ludzi. Anna Bellon nie tylko świetnie nakreśliła głównych bohaterów, ale także postacie poboczne, a muzyka, którą wspólnie tworzą współtowarzyszy czytelnikowi, niemal od pierwszej strony. To fantastyczne tło i wyraz tego, co tkwi gdzieś głęboko w tej doświadczonej przez życie młodzieży.
"Bo przyjaciele nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w tyłek, kiedy chcesz się poddać."
Wcześniej napisałam, że książka jest dość przewidywalna i ma pewne wady, i tak z całą pewnością jest. Przeczytałam już sporo książek młodzieżowych, więc trudno nie dopatrzeć się powielania pewnych schematów, jednak moim zdaniem autor zawsze może ją wybronić. Czy Annie Bellon się udało? I tak i nie. Książka z pewnością nie powala na kolana, nie zaskakuje, ale daje czystą radość z czytania, po prostu przyjemność. Nie będzie to lektura, która zawładnie naszym sercem, ale jedna z tych o których niestety z czasem zapomnimy. To trochę smutne zważywszy na fakt, że jest to pierwsza część serii. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że z kolejną książką dostaniemy coś, co jednak zapadnie nam głęboko w pamięć. 
Kiedy czytałam "Uratuj mnie" chyba po raz pierwszy aż tak bardzo rzucały mi się w oczy błędy gramatyczne. Zazwyczaj skupiam się na czytanej treści, ale tutaj ich ogrom był zdecydowanie za duży, aby przymknąć na to oko. To zdecydowanie minus, który nie powinien mieć miejsca.
Książek młodzieżowych, gdzie muzyka tworzy tło dla toczącej się akcji jest dużo. Muzyka, teksty piosenek mogą być świetnym uzupełnieniem, mogą wzbogacać całość i dodać jej pewnej niepowtarzalności. Tutaj po części się to sprawdziło, niemniej jednak jak dla mnie efekt byłby o wiele lepszy, gdyby pojawiło się tłumaczenie na język polski wspomnianych tekstów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że realia osadzone są w amerykańskim świecie, więc taki zabieg był wręcz niezbędny, ale jak dla mnie efekt byłby o niebo lepszy, gdybym sama nie musiała tłumaczyć sobie tych tekstów.

"Uratuj mnie" to bardzo dobry debiut literacki, jednak nie dla każdej grupy wiekowej. Młodzież z całą pewnością będzie bardziej adekwatną grupą docelową, niż bardziej dojrzały czytelnik. Książka pomimo swoich mankamentów jest przyjemna w odbiorze, bohaterowie są dobrze nakreśleni, emocje autentyczne. Z pewnością nie żałuję że poznałam tę historię, ale czy sięgnę po kolejną część? Być może.

Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Zaczytanej Wiedźmie :)

5 komentarzy:

  1. Lubię książki, które pomimo swej przewidywalności przyjemnie się czyta, a New Adult to mój ulubiony gatunek. Nie wiem, czy kiedyś przeczytam tę książkę, ale jeśli będę miała ku temu okazję - raczej po nią sięgnę i przekonam się jak ja ją odbiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze warto wyrobić sobie swoje zdanie, zwłaszcza wtedy, gdy opinie innych czytelników są dość skrajne, a czytanie to przede wszystkim przyjemność :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ten tytuł i mam podobne odczucia, chociaż z tego co pamiętam byłam bardziej krytyczna. ;)
    Prawdą jest, że książkę czyta się przyjemnie, ale szybko o niej zapomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt i czasem sama potrzeba przyjemności z czytania musi wystarczyć.

      Usuń
  4. Cieszę się, że książka umilała Ci chwile...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Drogi Czytelniku.
Dziękuję, że tutaj jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz to dla mnie wielka radość i satysfakcja, dlatego nie pozostanie on nie zauważony :) Jeśli w jakiś sposób poczułeś się zainteresowany tym, co piszę, zachęcam również do zaobserwowania bloga.
Miłego zaczytania ;)